click me click meclick meclick meclick meclick meclick me

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Świeże spojrzenie na klasyczną pastę z makreli wędzonej

Makrela wędzona w postaci pasty do kanapek to klasyka polskiej kuchni. W moim rodzinny domu dość często pojawiała się na stole w wersji klasycznej, którą zaprezentowałam prawie dokładnie rok temu TUTAJ. Z kolei moja autorska wersja tego dania, z dodatkiem czerwonej soczewicy wylądowała w Notatniku Kuchennym pod koniec lutego i znajduje się TU.
W ostatnią sobotę wpadłam do sklepiku rybnego po rybkę do weekendowego sushi (które powoli staje się naszą "nową, świecką tradycją"), a obok wędzonej makreli leżał wędzony dorsz. Tak się złożyło, że nigdy tej rybki nie jadłam w postaci wędzonej, więc zaszalałam i kupiłam. W tym miejscu ważna sprawa:

ZAPRZYJAŹNIJ SIĘ ZE SWOIM SPRZEDAWCĄ RYB!

Piszę te słowa BARDZO serio. Z dwóch powodów:

Po pierwsze, kupując świeżą rybkę do sushi masz większą pewność, że się nie otrujesz. Mi zdarzyło się wielokrotnie zrezygnować z zakupu surowej ryby do sushi i zastąpić ją inną, wędzoną, bo Pan Sprzedawca nie miał żadnej "godnej polecenia" = naprawdę świeżej.

Po drugie, Zaprzyjaźniony Pan Sprzedawca Ryb wie co sprzedaje i nie kręci w sprawie pochodzenia swojego towaru. Co mam na myśli? Kupując ryby korzystam z poradnika wydanego przez WWF na ten temat (do ściągnięcia TUTAJ). 

Wędzony dorsz, którego kupiłam w sobotę, pochodził z niezagrożonego ekologicznie stada wschodniego. Tej informacji nie ma na karteczce z ceną ryby, o to, skąd ryba pochodzi, trzeba się wypytać sprzedawcy. Zaprzyjaźniony Pan Sprzedawca już wie (w końcu 6 lat tylko u niego kupuję ryby), że proszę o tego typu informacje, więc ma pod ręką ściągawkę co i skąd pochodzi, a czasem jak było złowione. Dzięki temu udało mi się parokrotnie, np. nie kupić łososia bez certyfikatu MSC a za to brałam inną rybkę, bezpieczną ekologicznie :)

Dodatkowy plus, z Zaprzyjaźnionego Pana Sprzedawcy Ryb to jego podpowiedzi, jak daną rybkę przyrządzić :)

No dobrze, a co ma to wszystko wspólnego z pasta z wędzonej makreli? Część wędzonego dorsza poszła do weekendowego sushi (tak, wiem, powinna być surowa ryba :P ), a pozostałą część dorsza potraktowałam jak makrelę i oto na śniadanie dzisiejsze na stole była:
* PASTA Z WĘDZONEGO DORSZA *
Photobucket
INFO
  • posiłek: śniadanie, kolacja, drugie śniadanie, impreza
  • gatunek: sałatka, pasta
  • mięso: tak/ryba
  • ilość porcji: 3 - 4
  • kalorie w całości: 650 kcal
  • czas przygotowania: 10 min. (+ 10 min. gotowania jajek; + 30 min. "przegryzania się")
SKŁADNIKI
  • dorsz wędzony 160 g (samego mięsa, po usunięciu skóry i ości)
  • jajko 1 szt. (60 g)
  • papryka biała 0,5 szt. (50 g)
  • cebula czerwona 0,5 szt. (30 g)
  • dymka (szczypiorek) 25 g
  • szpinak liście świeże 20 g
  • papryczka chilli 5 g
  • majonez 60 g
  • sól, pieprz czarny mielony
PRZYGOTOWANIE
  1. Jajka ugotować na twardo. 
  2. Obrać wędzonego dorsza ze skóry i  usunąć kręgosłup i ości.
  3. Rozdrobnić mięso dorsza w misce widelcem.Wyjąć ości, jeśli jakaś została w rybie.
  4. Cebulę i paprykę pokroić w drobną kostkę i dorzucić do mięsa dorsza.
  5. Jajka drobno posiekać. Wrzucić do miski z rybą.
  6. Dymkę,  szpinak i papryczkę chilli drobno posiekać i dorzucić do dorsza.
  7. Posolić, popieprzyć do smaku. Dodać majonez i dobrze wymieszać.
  8. Wstawić do lodówki na minimum 30 minut, aby pasta "przegryzła się".
* SMACZNEGO *
Photobucket
zielony szczypiorek, czerwona papryczka chilli, fioletowa cebula, żółte żółtko jajka na tle białej ryby, białka jajka i majonezu = pasta z wędzonego dorsza w całej okazałości :)
POMOCNICZE INFORMACJE
  1. NIE MOŻNA zastąpić majonezu jogurtem naturalnym. Należy zapomnieć o liczeniu kalorii ;)
  2. Jedząc trzeba uważać na ości, gdyż mogą jakieś zostać.
  3. Ilość chilli zależy od własnych upodobań smakowych, ale papryczka nie powinna zagłuszać smaku ryby.
  4. Wędzony dorsz jest trochę delikatniejszy w zapachu od makreli i mniej tłusty a tym samym  mniej kaloryczny (150 kcal tej ilości dorsza w porównaniu do 500 kcal makreli w tej samej ilości). Niestety, dorsz w porównaniu z makrelą ma mniej także zdrowych tłuszczy i kwasów tłuszczowych.
  5. Podawać z pieczywem lub np na łódeczkach z cykorii.

6 komentarzy:

  1. Zgadzam sie, warto byc w dobrych stosunkach ze sprzedawca ryb :) A pasta swietna. I guzik mnie obchodzi, ze dosc kaloryczna.

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię taką pastę, choć za makrelą nie przepadam

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię wędzonego dorsza, ale nie robiłem z niego nigdy pasty :) Bardzo chętnie zaprzyjaźniłbym się ze sprzedawcą ryb, ale mam wrażenie, że w Warszawie nie występuje coś takiego jak sklep rybny, a przynajmniej nigdy takiego nie widziałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba krótko mieszkasz w Warszawie :P Na każdym osiedlu jest co najmniej jeden, najczęściej w okolicach miejscowego bazarku. Zawsze też zostaje Hala Mirowska, Banacha i inne.

      Usuń
    2. Kurcze, od 5 lat mieszkam, ale nie widziałem takiego ;) Właśnie się będę przeprowadzał, okazało się, że będę miał koło domu bazarek, więc poszukam i może znajdę :) Do Hali Mirowskiej wybieram się tak już od kilku lat i nie mogę tam trafić, jakoś myśl o tym, że mam poświęcić prawie godzinę na samo dotarcie i powrót mnie skutecznie zniechęca, zwłaszcza że nie zrobię tam dużych zakupów, bo nie będę ich ciągnął komunikacją miejską przez pół Warszawy.

      Usuń
    3. Pomieszkasz ponad 30 lat to będziesz znał wszystkie rybne w Warszawie. Nie wiem dokąd się przeprowadzasz, ale poza Halą Mirowską masz jeszcze Banacha, Marymoncką, Wolę, Koło... Na Pradze Bazar Szembeka, Różyc, Uniwersam Grochów...
      A Szembeka i Różyc to moje dzieciństwo... bom ja Prażanka, a tyś amerykan w Warszawie ;)

      Usuń